Tydzień wcześniej było to odpowiednio 3,9809 i 3,1425. Dalsza i wyraźna jej aprecjacja stoi jednak pod dużym znakiem zapytania. Co więcej zwiększone zakupy walut obcych „na dołkach” są bardzo prawdopodobne. Dlaczego? Kalendarium wydarzeń na najbliższe dni jest bardzo bogate, a wszystko wskazuje na to, że zarówno one same, jak i gorąca atmosfera im towarzysząca nie będą sprzyjały złotemu. W centrum uwagi krajowych inwestorów znajdzie się niewątpliwe: decyzja Zyty Gilowskiej o powrocie do rządu, kolejne spotkanie Rady Ministrów w sprawie przyszłorocznego budżetu, dalsze doniesienia dotyczące coraz to głośniejszych „trzasków” w koalicji, publikacja danych za sierpień o produkcji przemysłowej, jej cenach i inflacji bazowej, a także wynik wrześniowego posiedzenia Fed. O tym ostatnim mowa szerzej w części raportu poświęconej rynkowi międzynarodowemu.
W sobotę prawdopodobieństwo tego, że Zyta Gilowska zdecyduje się ponownie dołączyć do rządu wyraźnie zmalało. Zaplanowane na 16 września spotkanie z braćmi Kaczyńskimi i ogłoszenie przez nią decyzji w tej sprawie zostało przełożone. Jak wynika z nieoficjalnych doniesień prasowych Gilowska, nie chce powrócić „w ciemno” i postawiła żądania personalne, dotyczące dymisji wiceministra resortu finansów Jarosława Nenemana oraz zablokowania objęcia przez Cezarego Mecha szefostwa nad Komisją Nadzoru Finansowego. Premier podobno bardzo się zirytował jej zachowaniem. Warto podkreślić jednak, że w obecnej chwili, z punktu widzenia siły złotego, zmiana na stanowisku szefa resortu finansów nie byłaby tak bardzo istotna. Z jednej strony Zyta Gilowska to bez dwóch zdań osoba o wiele bardziej odporna na żądania finansowe współkoalicjantów PiS, niż Stanisław Kluza, ale z drugiej strony jej powrót, niekorzystnego, z punktu widzenia polskich finansów publicznych, kształtu przyszłorocznego budżetu już raczej nie zmieni. Andrzej Lepper cały czas podtrzymuje swoje żądania, prowadzi rozmowy z PO i straszy wyborami, a doświadczenie pokazuje, że w ten sposób prawdopodobnie znowu coś ugra. A to zła informacja dla polskich aktywów.
Sprzyjać złotemu i obligacjom nie będą raczej także przedstawiane we wtorek przez Główny Urząd Statystyczne dane. Średnia prognoz analityków wskazuje na to, że w sierpniu w ujęciu rocznym produkcja przemysłowa wzrosła o 14,7 proc., a ceny produkcji sprzedanej przemysłu poszły w górę o 3,6 proc. Naszym zdaniem, w obu przypadkach, istnieje ryzyko wyższego odczytu. W takich warunkach prawdopodobieństwo, szybszej niż się wszystkim wydaje podwyżki stóp procentowych przez RPP (w dalszym ciągu podtrzymujemy opinię, że nastąpi to już w grudniu) ponownie wrośnie i to pomimo ostatniej serii wypowiedzi członków RPP (Wasilewska-Trenkner, Pietrewicz, Czekaj).
Rynek międzynarodowy:
Nie ma najmniejszych wątpliwości, co do tego, że najważniejszym wydarzeniem najbliższych dni, będzie zaplanowane na środę posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. To właśnie od jego wyniku uzależnione są w ogromnym stopniu dalsze losy pary EUR/USD. W zeszłym tygodniu cena euro względem dolara nie uległa praktycznie zmianie. Zamknięcie piątkowej sesji nastąpiło przy 1,2662, a 8 września na koniec handlu było to 1,2672. O ogromnej sile oczekiwania na decyzję FED, świadczy wyraźnie to, że przedstawione dziś bardzo słabe informacje z USA o 218,4 mld (USD) deficycie na rachunku obrotów bieżących za II kwartał oraz o jedynie 32,9 mld (USD) napływie kapitałów netto za lipiec pozostały praktycznie bez wpływu na rynek.
Technicznie rzecz biorąc wzmocnienie amerykańskiej waluty względem europejskiej jest prawdopodobne. Najbliższym ważnym oporem dla kursu EUR/USD są okolice poziomu 1,2710. Jego udane przebicie w górę otworzyłoby drogę do 1,2735 i 1,2755. Z kolei główne wsparcie zlokalizowane jest na 1,2630. Trwałe pokonanie w dół tej bariery pozwala na dalsze spadki do 1,2560 i potem 1,2455. Pytanie tylko, czy fundamenty na to pozwolą?
Warto przypomnieć, że sierpniowa decyzja Federalnego Komitetu Otwartego Rynku okazała się być zgodna z oczekiwaniami większości analityków. Stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych pozostały na niezmienionym poziomie. Główna – funduszy federalnych wynosi więc nadal 5,25 proc. Trwająca od 30 czerwca 2004 r. polityka systematycznego zacieśniania polityki pieniężnej (siedemnaście 25 pkt podwyżek) została więc przerwana. W komunikacie po posiedzeniu podkreślono wyraźnie, że w stosunku do początku tego roku wzrost gospodarczy Stanów Zjednoczonych spowolnił m.in. za sprawą stopniowego ochłodzenia rynku nieruchomości oraz opóźnionego efektu podwyżek stóp procentowych i cen ropy. Dodatkowo zaznaczono w nim, że presja inflacyjna za jakiś czas osłabnie, co będzie wynikiem skumulowanego efektu podwyżek stóp procentowych oraz ograniczonych oczekiwań inflacyjnych. Fed zostawił sobie jednak pole do ewentualnego, dalszego zacieśnienia polityki pieniężnej, poprzez użycie stwierdzenia, o tym że według jego osądu „pewne ryzyko inflacyjne pozostało”. Stwierdzono również, że na utrzymanie presji inflacyjnej mogą wpłynąć: wysokie ceny energii i innych towarów, a także wysoki stopień wykorzystania zasobów. Zakres i czas jakichkolwiek dodatkowych podwyżek miał jednak zależeć od napływających informacji nt. inflacji i wzrostu gospodarczego.
W obecnej chwili rynek szeroko spodziewa się tego, że 20 września podobnie jak 8 sierpnia, Fed pozostawi poziom stóp procentowych bez zmian. Na koniec piątkowej sesji kontrakty futures notowane na giełdzie Chicago Board of Trade wskazywały na 90 proc. prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza. Wydaje się, że istnieje także konsensus, co do treści komunikatu. Najbardziej możliwe i oczekiwane jest stwierdzenie mówiące o tym, że bank centralny jak na razie nie zamierza powracać do cyklu podwyżek, ale może zaostrzyć politykę pieniężną w przyszłości jeśli dane makroekonomiczne pokażą na taką konieczność. Każdy inny wydźwięk oświadczenia FOMC będzie zaskoczeniem.