PZU – to magiczne zaklęcie, które w ostatnich tygodniach przyciąga uwagę wszystkich i jest w stanie sprzedać wszystko. Odnoszę nawet wrażenie, że gdyby spece od marketingu wpadli na to, jak powiązać PZU z pietruszką, również w warzywniaku zobaczylibyśmy foldery zachęcające do jej zakupu w związku z debiutem ubezpieczyciela na giełdzie…
Pójść za ciosem postanowił jeden ze SKOK-ów i przysłał nam przez swoją agencję PR informację prasową, w której reklamuje 1-miesięczną lokatę hasłem: „SKOK Wesoła pomaga potęgwać kapitał między ofertami PZU i Taurona” (pisownia oryginalna). „- Nasza miesięczna lokata to ciekawa propozycja dla tych, którzy chcą, aby ich pieniądze zarobione w trakcie emisji akcji PZU SA pracowały do czasu kolejnej oferty Skarbu Państwa – debiutu akcji Tauron” – mówi Janusz Duży, Prezes SKOK Wesoła.
To sprytne zagranie, aby wypromować się nieco na fali zainteresowania debiutami PZU i Taurona. Nie powinno to dziwić, bo w ostatnich tygodniach robiły to chyba wszystkie większe biura maklerskie, banki i doradcy finansowi. Dlaczego nie miałyby SKOK-i? Zwłaszcza, że blisko połowa Polaków ufa marce PZU i aż 43 proc. badanych poleca zawarcie umowy z PZU (badanie „Marka ubezpieczeniowa” PBS DGA dla On Board PR 2009 r.). Po świetnym giełdowym debiucie kumulacja pozytywnych emocji wokół marki jeszcze wzrośnie.
Dodatkowo, tak jak już wspomniałem na wstępie, zaklęcie „PZU” jest obecnie jednym z najchętniej wykorzystywanym hasłem, aby przeciągnąć uwagę odbiorcy. Nie jest to oczywiście moje „wydajemisię”. Wystarczy zajrzeć do Google Trends, aby przekonać się, jak skokowo zwiększało się zainteresowanie internautów wszystkim, co związane z ubezpieczycielem w ciągu ostatnich tygodni. Wykres dla zapytania „PZU” poniżej.
Jest popyt, jest podaż – tak można opisać oferty takie jak ta SKOK-u Wesoła. Czy warto zatem oczekując na sprzedaż Taurona skorzystać z oferty spółdzielczej kasy? Raczej nie. Oprocentowanie, jakie oferuje SKOK, to zacne 7 proc. w skali roku. Zakładając optymistycznie, że inwestor miał 30 akcji PZU i sprzedał je w dniu debiutu na zamknięciu, czyli po najwyższej możliwej cenie tego dnia – 360 zł, dysponuje kapitałem (odliczając prowizje maklerskie 2 x 0,39 proc.) 10 721 zł.
Oddając to na miesięczną lokatę do SKOK-u, zarobi po odliczeniu podatku Belki… 50 zł. Tymczasem, aby w ogóle zapisać się do SKOK-u, trzeba zapłacić wpisowe i wkład członkowski, łącznie 101 zł (70 zł zł z tego podlega zwrotowi na żądanie przy wypisywaniu się z kasy, po wielomiesięcznej i uciążliwej procedurze). Dodatkowo opłata miesięczna za korzystanie z kasy wynosi 10 i 20 zł odpowiednio dla niepracujących i pracujących członków spółdzielni. Jak widać, kompletnie się to po stronie inwestora czekającego na Tauron nie spina.
Zdecydowanie lepiej wygląda oferta tego SKOK-u, gdy spojrzymy na ich główny produkt depozytowy: lokatę 9-miesięczną oprocentowaną na 7,3 proc. To przy najwyższych rynkowych bankowych stopach depozytowych (patrz: Porównywarka lokat) w okolicach 5,5 proc. może robić wrażenie… Ale promocji tej, chyba generalnie dość korzystnej oferty, nie widziałem. SKOK ustami agencji PR wolał popłynąć na fali mody na PZU i Tauron. I chyba jednak to dość skuteczna strategia, skoro o nich piszemy…
Top 5 lokat dziewięciomiesięcznych. Stan na dzień 14.05.2010 r. Źródło: Porównywarka Lokat. Bankier.pl |
Jeżeli kogoś skusiła oferta Wesołej SKOK, musi udać się do placówki kas, bo przez internet nie uda mu się załatwić niczego. Mieszkańców Warszawy czeka wycieczka do Białobrzegów, a mieszkańców np. Wrocławia do Strzegomia, ponieważ akurat te kasy nie posiadają placówek w największych miastach (za wyjątkiem Krakowa i Katowic). Warto zatem zawczasu zaplanować podróż, albowiem można nie zdążyć odzyskać pieniędzy przed zakończeniem zapisów na Tauron…
Źródło: PR News