W starożytności mirra i kadzidło były towarami nie mniej wartościowymi niż złoto. Dziś tylko dar przyniesiony przez Kacpra jest przedmiotem pożądania i, przede wszystkim, inwestycji. Od czasów chrystusowych złoty kruszec mocno się zdemokratyzował i sztabkę lub monetę może mieć praktycznie każdy. Jeśli jednak decydujemy się na większe inwestycje w złoto, powinniśmy być świadomi kilku podstawowych zasad.
Złoto w różnej postaci może dziś kupić niemal każdy. W najcenniejszy kruszec można inwestować na trzy sposoby: kupując je w formie sztabek lub złotych monet, nabywając instrumenty finansowe powiązane z indeksami odwzorowującymi zachowanie rynku złota albo lokując pieniądze w lokaty strukturyzowane i fundusze inwestycyjne, powiązane z rynkami surowcowymi. Poważniejsze inwestycje w złoto wymagają jednak rozwagi. Warto się do nich przygotować, żeby nie stracić jak na rzekomych lokatach w Amber Gold – upadek tej złotej piramidy pokazał, że niekontrolowana gorączka złota może mieć poważne negatywne konsekwencje finansowe.
Inwestuj w złoto tylko część wolnych środków
Inwestowanie w złoto fizyczne jest traktowane jako lokata długoterminowa, nastawiona raczej na ochronę, niż pomnażanie kapitału. Złoto jest odporne zarówno na warunki atmosferyczne, jak i inflację, dewaluację, czy działania polityków. Jego cena rośnie szczególnie w czasach niepewności, zawirowań, wojen i rewolucji, podczas których stanowi jedyny pewny środek płatniczy. Jednak wbrew obiegowym opiniom, biżuteria oraz spora część numizmatów bitych z rozmaitych okazji nie nadaje się do lokowania pieniędzy. Kolie, pierścionki i naszyjniki, powstają pod wpływem aktualnej mody lub gustu zamawiającego i niekoniecznie przetrwają próbę czasu. Po latach może okazać się, że sentymentalna broszka będącą w rodzinie od dawna ma wartość złotego złomu. Jeśli więc decydujemy się na inwestycję w złoto fizyczne powinniśmy nabyć monety bulionowe lub złote sztabki. Są to specjalne, wystandaryzowane wyroby ze złota o określonej zawartości kruszcu oraz wadze, opieczętowane stemplem menniczym gwarantującym jakość i wartość produktu. W dłuższej perspektywie, jak każda „bezpieczna przystań” złoto stanowi jednak formę mrożenia kapitału i z tego względu w złoty kruszec warto lokować tylko część wolnych środków.
Sprawdź zawartość złota w złocie
Ostrożność należy zachować także lokując pieniądze w numizmaty kolekcjonerskie – ich cena przekracza zazwyczaj wartość zawartego w nich złota. Tymczasem, kiedy przyjdzie do próby spieniężenia kruszcu, pod uwagę będzie brana ilość czystego złota znajdująca się w stopie żółtego metalu, określana za pomocą karatów lub próby. Czyste złoto ma 24 karaty lub próbę 999. O wartości monety decyduje waga, określana w uncjach jubilerskich. Jedna uncja (1 oz) to około 31,1 gr. Za taką monetę na giełdzie w Polsce trzeba zapłacić ponad 4 tys. zł. Znana z filmów klasyczna sztabka złota o wadze 400 uncji (12,4 kg) zwana Good Delivery Bars kosztuje natomiast 1,6 mln zł.
Inwestując w złoto trzeba też pamiętać o generalnej zasadzie, że im moneta lub sztabka cięższa, tym cena zawartego w nim kruszcu jest mniejsza. Przykładowo marża na 1 gramowej sztabce wynosi 24 proc., a na ćwierćkilogramowej – 3 proc. Różnica wynika stąd, ze oprócz stopu o cenie decyduje płynność kruszcu, czyli inaczej mówiąc to jak łatwo można go sprzedać. Najbardziej chodliwe są najlżejsze monety, głównie dlatego, że uchodzą za najbardziej bezpieczne, najtrudniejsze do sfałszowania. Oprócz możliwych fałszerstw ze złotem fizycznym wiąże się też problem jego zabezpieczenia i przechowywania.
Zła pogoda dla surowców
Ze złotem powiązanych jest także szereg instrumentów finansowych dostępnych na polskim rynku: ETF-y odzwierciedlające zmiany cen, fundusze inwestycyjne kupujące złoto lub akcje spółek z sektora metali szlachetnych, kontrakty terminowe na złoto. Są to jednak papiery podwyższonego ryzyka, które mogą przynieść ponadprzeciętne zyski, ale też spowodować niemałe straty. Dlatego, jeśli nie mamy „wolnych środków” i zależy nam na pewnym zwrocie i bezpieczeństwie oszczędności – lepiej wybrać atrakcyjną lokatę w banku.
Podobnie jest z lokatami strukturyzowanymi i funduszami inwestycyjnymi powiązanymi z rynkami surowcowymi. Szczególnie, że pogoda dla tego typu inwestycji od kilkunastu miesięcy jest zdecydowanie niesprzyjająca. Hamowanie chińskiej gospodarki, przez lata nienasyconego konsumenta wszelkich surowców, dołuje ceny miedzi, ropy, płodów rolnych i złota na całym świecie. Na szybką poprawę koniunktury na rynkach wschodzących nie ma co liczyć, podobnie jak na rentowność surowcowych papierów.
Niezłe perspektywy mają natomiast rynki dojrzałe, dlatego dobrą alternatywą dla inwestora zainteresowanego dywersyfikacją portfela mogą w tym roku być fundusze powiązane z indeksami giełdowymi i akcjami spółek w USA i Europie Zachodniej. Zresztą, o ile na krajowym nie ma wielu TFI, które inwestują w rynki surowców (głównie poprzez instrumenty finansowe), to jest mnóstwo funduszy inwestujących w akcje zagranicznych indeksów i spółek. Warto zatem im się przyjrzeć.
Dorota Seń, BGŻOptima