Sprawa dotyczy ponad 13 mln osób, które odprowadzają obowiązkowe składki do OFE. Pierwsze z nich, ponad 2 tys. kobiet, zaczną pobierać świadczenia już w styczniu. Tymczasem do wczoraj nie było jeszcze wiadomo, w jaki sposób przyszli emeryci mają otrzymywać swoje pieniądze. Wcześniej eksperci przewidywali, że głowa państwa skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. – Zdecydowałem się na podpisanie tego dokumentu, bo na jego poprawienie mamy pięć lat – mówi Lech Kaczyński, prezydent RP.
Prezydentowi nie podobają się dwa proponowane rozwiązania: brak tzw. emerytur małżeńskich i brak waloryzacji emerytur wypłacanych przez OFE. Prezydent chciałby dać małżonkom możliwość wspólnego pobierania emerytur z OFE. Gdy jeden z nich umrze, drugi miałby mimo wszystko dostawać także świadczenia współmałżonka. Zdaniem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, a także niezależnych ekspertów takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. – Reforma emerytalna przewidywała, że emerytury z OFE będą wypłacane indywidualnie – podkreśla dr Filip Chybalski, specjalista od rynku emerytalnego z Politechniki Łódzkiej. – Każda osoba ma dostawać emeryturę proporcjonalną do zgromadzonych przez lata środków – tłumaczy.
Jej wysokość będzie obliczana na podstawie średniej długości życia człowieka po przejściu na emeryturę. W przypadku emerytury małżeńskiej otrzymywanie świadczeń nie skończyłoby się na śmierci osoby pobierającej świadczenia, a dopiero po śmierci współmałżonka. Prezydentowi nie podoba się również to, że ustawa nie przewiduje waloryzacji emerytur, czyli corocznego powiększania świadczeń o wskaźnik inflacji. Tak dzieje się w przypadku emerytur wypłacanych przez ZUS.
– Podobnie jak w przypadku emerytur małżeńskich trzeba sobie zadać pytanie, kto za tę waloryzację zapłaci – podkreśla ekonomista Marek Zuber z firmy doradczej Dexus Partners. – Przecież nie może być tak, że jej koszt poniosą inni emeryci czy podatnicy – uważa. Ustawa przewiduje, że świadczenia zgromadzone przez nas w OFE będą wypłacać specjalnie powołane do tego zakłady emerytalne.
Zanim to jednak nastąpi, czeka nas pięć lat okresu przejściowego, w którym wypłatami będą zajmować się same OFE. To w opinii ekspertów będzie czas na poprawki w ustawie. Chodzi między innymi o to, by środki zgromadzone w funduszach przez okres tuż przed przejściem na emeryturę nie były inwestowane w ryzykowne instrumenty, które w ostatniej chwili mogłyby przynieść przyszłym emerytom stratę. Tak stało się właśnie w okresie ostatnich tąpnięć na giełdzie.
Łukasz Pałka