W USA w piątek walka niedźwiedzi z bykami była szczególnie interesująca. Niedźwiedzie miały za sobą dane makro i informacje z sektora finansowego, a byki technikę, czyli obronę minimum intra-day indeksu S&P 500 z zeszłego roku oraz koniec miesiąca, czyli window dressing (chociaż to ostatnie według mnie wielkiego wpływu nie miało).
Dane makro były znowu bardzo niedobre. Publikacja drugiego przybliżenia zmiany PKB w USA w czwartym kwartale mogła tylko i wyłącznie zdenerwować posiadaczy akcji. Okazało się, że PKB spadł o 6,2 procent w stosunku do czwartego kwartału 2007 roku (oczekiwano spadku o około 5 procent) – najmocniej od 1982 roku. Wstępne dane mówiły o spadku o 3,8 procent, więc tak duża weryfikacja z pewnością była zaskoczeniem. Można było jednak udawać, że to jest już historia, a przyszłość będzie lepsza (jeśli nawet to niewiele). Pozytywem (naprawdę niewielkim) było to, że indeks Chicago PMI (pokazuje sytuację w gospodarce regionu) wzrósł mocniej niż tego oczekiwano (z 33,3 pkt. do 34,2 pkt.), ale nadal pokazuje on, że gospodarka regionu się zwija. Ostateczny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan potwierdził, że nastroje są fatalne – spadł z 61,2 pkt. w styczniu do 56,3 pkt. w lutym. Oczekiwano, że tak spadnie, więc nie miało to wpływu na zachowanie rynków.
Na rynek akcji napłynęło kilka informacji. Po czwartkowej sesji raporty opublikowały Dell, Gap i Kohl’s – wszystkie były złe. Jednak Dell wybronił się – cena akcji rosła, bo zarząd obiecał potężne cięcie kosztów. Niezwykle dziwnie zachowywały się akcje Citigroup. Pierwsze informacje o zamianie przez rządy akcji uprzywilejowanych (za 25 mld USD) na normalne, będące w obrocie, czemu towarzyszyć miał podobny ruch ze strony inwestorów prywatnych wywoływało wzrosty ceny akcji. Potem kurs gwałtownie zanurkował (spadał nawet o 40 procent). Rynek zaczął twierdzić, że to nic nie da i rząd będzie musiał bank przejąć. Takie zachowanie ciągnęło w dół również Bank of America.
Początek sesji był bardzo zły. Indeksy zanurkowały, co dziwić nie mogło. Bardzo szybko jednak pojawili się łowcy okazji i obrońcy wsparcia i indeksy zawróciły. Od tego momentu NASDAQ krążył wokół czwartkowego zamknięcia, a S&P 500 tracił między 0,5 a 1,3 procent (też ciągle zmieniając kierunek). Taka walka trwała do końca sesji, który był wybitnie niekorzystny dla byków. Indeks S&P 500 spadł, a wsparcie zostało przełamane. Takie zamknięcie, szczególnie w ostatnim dniu miesiąca, dużo nam o rynku mówi. Droga na południe została otwarta. Następne wsparcie pochodzi z grudnia 1996 roku – 720 pkt. Najgorsze jest to, że prawdopodobieństwo wypełnienia 12. letniej formacji podwójnego szczytu wzrosło przynajmniej do 65 procent.
W Polsce złoty rozpoczął piątek od osłabienia, ale trwało to bardzo krótko. W całym regionie Europy Centralnej kursy walut spadały. Wszystko to w warunkach spadku apetytu na ryzyko sygnalizowane przez spadek kursu EUR/USD i indeksów giełdowych. Okazało się, że to umocnienie zawdzięczamy informacjom, jakie za pośrednictwem mediów dotarły na rynek. Bank Światowy, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz Europejski Bank Inwestycyjny zapowiedziały, że pomogą bankom centralnym i komercyjnym z Europy Centralnej – wyasygnują na ten cel 24,5 mld euro. Co prawda to dużo mniej niż pomoc której w imieniu regionu żądają Węgrzy (230 mld euro), ale rynek musiał na taką informację zareagować.
GPW zachowała się w piątek przed południem znakomicie, ale potężna zmienność naszego rynku nie opuściła. Tylko początek sesji był spadkowy. Potem popyt (koszyki) bez problemu ciągnął indeksy na północ. WIG20 zyskiwał już nawet blisko 2 procent. Co prawda po południu nic już z tego wzrostu nie zostało, ale rynek nadal zachowywał się lepiej niż giełdy w Niemczech i Francji. WIG20 jednak zabarwił się na czerwono. Po prostu nastroje na innych giełdach były wtedy już fatalne. Potem było już gorzej. Interesująco zachował się rynek po publikacji bardzo złych danych z USA – WIG20 zaczął odbijać. Gołym okiem widać było, że byki nie odpuszczą, co potwierdzało tezę o zaangażowaniu spekulacyjnego kapitału. Fixing nie pozwolił na neutralne zakończenie – WIG20 spadł o 1,5 procent., ale układ techniczny się nie zmienił.
Generalnie można powiedzieć, że od 2 tygodni rynek się konsoliduje, a wyłamanie z tej konsolidacji pokaże kierunek na dłużej. Wybicie WIG20 ponad 1.436 pkt. (to jednocześnie przełamanie górnego ograniczenia tegorocznego trendu spadkowego) dałoby sygnał kupna z zakresem wzrostu do minimum 1.600 pkt. Przełamanie 1.328 pkt. otwierałoby drogę na południe – ku 1.225 pkt. (wsparcie z 2003 roku).
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi