W piątek amerykańskie dane o zatrudnieniu zdusiły zwyżkę w Warszawie. Dziś jednak, dzięki dobrej sesji za oceanem, mamy szansę na ruch w górę.
Amerykańscy inwestorzy muszą mieć jakieś poważne powody, dla których windują indeksy na coraz to wyższe poziomy. Na dłuższą metę nie przeszkodziły temu ani głęboki kryzys w strefie euro, ani bardzo wyraźne już chłodzenie gospodarek krajów wschodzących, w tym, uważanych za lokomotywy globalnego wzrostu Chin i Indii, ani poważna sytuacja w Egipcie i ryzyko rozprzestrzenienia się niepokojów na inne kraje Bliskiego Wschodu i Afryki. W piątek nie przeszkodziły także złe dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy. Liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym była zdecydowanie rozczarowująca. Wyszukiwanie w tych danych powodów do optymizmu, czy tłumaczenie słabego wyniku trudnymi warunkami meteorologicznymi, jest próbą robienia dobrej miny do złej gry. Podobnie, jak radość ze spadku stopy bezrobocia, która w najmniejszym stopniu nie świadczy o poprawie sytuacji na rynku pracy.
Ale indeksy wzrosły i ustanowiły kolejne rekordy. I z tym dyskutować nie ma sensu. Nie zawsze trzeba wiedzieć dlaczego rośnie. Warto by wiedzieć, jak długo jeszcze potrwa i do jakiego poziomu ta zwyżka zaprowadzi. Ale tu niestety o odpowiedź trudno. Dow Jones zyskał 0,25 proc., a S&P500 wzrósł o prawie 0,3 proc. przebijając 1310 punktów. Od początku roku zwyżka wynosi 4,2 proc., a od dołka z sierpnia ubiegłego roku sięga 25 proc. Ryzyko kupowania akcji w tym momencie jest coraz większe, ale czekanie na korektę i patrzenie, jak pociąg z zyskami odjeżdża coraz wyżej, jest tak stresujące, że skłania do kupna papierów kolejnych inwestorów. I tak pełzająca hossa toczy się dalej. Cała fala wzrostowa, rozpoczęta 9 marca 2009 r. za cztery tygodnie będzie obchodzić drugie urodziny i pewnie dobije do 100 proc. wzrostu wartości S&P500. Piękny wynik, jak na te trudne i burzliwe czasy.
Nasz WIG20 w piątek się nie popisał, bo mimo, że przez cały dzień demonstrował siłę, to pod koniec sesji skapitulował i niewielką zwyżkę zaliczył tylko dzięki zrywowi na fixingu. Dziś będzie miał szansę potwierdzić swoją moc. Aż do czwartku rynki nie będą niepokojone danymi zza oceanu, a te europejskie zbyt dużej reakcji na rynku nie powinny spowodować.
Początek sesji powinien należeć do byków. Nikkei dziś zyskał prawie 0,5.proc. Symboliczne zwyżki kontraktów na amerykańskie indeksy zdecydowanej tendencji nie wskazują, ale przynajmniej nie będą przeszkadzać.
Źródło: Open Finance