Komentarz poranny Open Finance. Zapowiedź wydarzeń na rynkach kapitałowych, 31 SIERPNIA 2009 r.
DZIEŃ NA RYNKACH
Co prawda podobne zdania, możemy powtarzać po każdej kolejnej sesji, ale nie sposób zachęcać do kupowania akcji po ostatnich wzrostach. I nieudanych sesjach z zeszłego tygodnia.
Do realizacji zysków może zachęcić kilka pretekstów. Dziś kończy się okres publikacji wyników półrocznych, a wśród spółek, które zwlekały do ostatniej chwili jest kilka z WIG20 takich jak PKN, Lotos czy PGNiG. Nie chodzi nawet o to, czy ich wyniki rozczarowały, czy zaskoczyły pozytywnie, bo to zależy od oczekiwań, ale o fakt, że kończy się jeden z powodów do gry na zwyżkę. Część rynku może też dojść do wniosku – wczytując się w raporty – że wyniki spółek na obecnym etapie nie uzasadniają giełdowej wyceny akcji, która wzrosła zbyt szybko w relacji do możliwości poprawy zyskowności przez przedsiębiorstwa.
Osobną sprawą jest przebieg notowań ostatnich trzech sesji. Każda z nich kończyła się niżej niż otwierała, każda zaczynała się wzrostem dającym nadzieję na kontynuację trendu. Końcówka dnia przynosiła jednak spadki i wzrost obrotów, co sugeruje że rynek jest pod kontrolą podaży. Nie musi to oznaczać jeszcze rozpoczęcia spadków na GPW. Może wyjść z tego kolejny trend boczny – on także może schłodzić rynek. Ale kiedyś korekta 80-proc. wzrostu WIG20 od lutego zostanie przeprowadzona, a ryzyko jej pojawienia się rośnie z każdym tygodniem oczekiwania.
Jeśli chodzi o inspirację danymi, to naturalnie najważniejsze będą liczby z rynku pracy w USA. U nas prognozy inflacji i Ministerstwa Pracy co do stopy bezrobocia jeśli nie będą drastycznie odbiegać od oczekiwań rynkowych, pewnie na rynki nie wpłyną. Licznie publikowane indeksy PMI mają potwierdzić, to co już wiemy – że sytuacja będzie się poprawiać. Również komunikaty po posiedzeniu Fed i ECB nie powinny zaskoczyć, w każdym razie nie pozytywnie. Bankierzy centralni mogą z opóźnieniem informować o szansach na ożywienie, lub – co byłoby gorsze dla rynku – przestrzec przed ryzykiem nawrotu recesji. Takie ryzyko przecież wciąż istnieje – rynek konsumenta wciąż jest słaby, wzrost bezrobocia nie pozwala na wzrost pensji, ani na wzrost wydatków. Więc do fazy ożywienia gospodarczego może nam jeszcze sporo brakować. I ta myśl gdzieś z tyłu głowy jest pewnie obecna u inwestorów planujących długoterminowe strategie.
Poniedziałek może być jednak spokojny. Dane z Japonii są co prawda mieszane (wzrosła produkcja, ale spadła sprzedaż detaliczna), za to lepsze z Indii, gdzie wzrost PKB przyspieszył do 6,1 proc. (a my cieszyliśmy się ze znacznie słabszego wyniku w Polsce). Ale czynnikiem stabilizującym jest przede wszystkim święto w Wielkiej Brytanii i wyłączenie City z gry.
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Emil Szweda, Open Finance
Źródło: Open Finance