U nas godzinę po rozpoczęciu notowań WIG20 spada o 0,4 proc., przy obrotach, które można by uznać za spore (165 mln PLN), gdyby nie fakt, że kumulują się one przy trzech spółkach, z których jedną jest Bioton. Producent insuliny drożeje o 4,1 proc. po informacjach o uruchomieniu nowej inwestycji. Największe obroty (70 mln PLN) znajdziemy przy KGHM, której akcje rosną o 1 proc. w reakcji na wyhamowanie spadków cen miedzi. PKN natomiast traci 1,4 proc. i to w zasadzie wszystko, co dzieje się w indeksie. Obroty przy pozostałych spółkach są bardzo słabe. Akcje banków nieznacznie spadają i stąd zniżka WIG20. Ale nie ma powodów, żeby tym spadkiem specjalnie się przejmować. Poza firmami surowcowymi nie dzieje się nic. Inwestorzy po prostu czekają na kolejne impulsy, ale widać, że nie zamierzają poddawać się emocjom.
Na szerokim rynku rośnie kurs 76. spółek, spada 130. (przewaga obrotów przy spółkach drożejących to zasługa KGHM właśnie), MIDWIG nie zmienia wartości.
Złoty ponownie jest dziś słabszy. Euro kosztuje już 3,89 PLN, dolar powyżej 2,97 PLN, frank 2,42 PLN. Uważam, że osłabienie złotego pozostaje w ścisłym związku z wydarzeniami na rynkach surowcowych. Spadek miedzi i ropy pociągnął za sobą wzrost dolara (wobec euro), a to z kolei osłabiło waluty krajów wschodzących. Zmiany notowań złotego pozostają proporcjonalnie silne do tego, co widzieliśmy na rynkach surowcowych. Kandydatura Sławomira Skrzypka na szefa NBP tylko pogarsza i tak słabe nastroje, ale nawet gdyby prezydent Lech Kaczyński wskazał Leszka Balcerowicza na prezesa NBP, spadku złotego nie dałoby się uniknąć. Jeśli kandydaturę zatwierdzi Sejm, możemy oczekiwać, że RPP będzie kontynuować łagodną politykę monetarną, przez co wzrośnie ryzyko, że spóźni się z decyzjami o podniesieniu stóp i pozwoli na wzrost inflacji. Co z tego wyniknie, zobaczymy w drugim półroczu.