Aby utrzymać się na powierzchni bankowego światka, nie wystarczy być dobrym pracownikiem. Trzeba wykazać się odpowiednią sprzedażą, tzn. przedstawić na koniec miesiąca odpowiednią liczbę podpisanych umów każdego produktu bankowego – najlepiej takiego, na którym bank zarobi więcej, czyli np. pożyczek gotówkowych czy kart kredytowych. Aby spełnić oczekiwania przełożonych, zdarza się, że pracownicy sięgają po niedozwolone sposoby. Za sztuczne napędzanie ruchu kredytowego 10. pracowników Polbanku odpowie przed sądem.
Jak donosi „Gazeta Wyborcza-Bydgoszcz”, po śledztwie trwającym trzy lata dziesięciu pracownikom oddziałów Polbanku (obecnie Raiffeisen Polbank) prokuratura z Bydgoszczy postawiła zarzut fałszowania dokumentów klientów ubiegających się o kredyt, przez co ci mogli liczyć na korzystniejsze dla nich wyliczenie zdolności kredytowej. Dodatkowo – jak informuje gazeta – do rąk pracowników popularnego banku miały trafić łapówki z rąk ubiegających się o pożyczki.
Niełatwe życie bankowca
Nasuwa się pytanie – czy target i świadomość ewentualnych konsekwencji płynących z nieudzielenia oczekiwanej przez kierownika liczby umów generuje nieetyczne zachowania, czy może głównym powodem, dla którego bankowcy sięgają po takie metody, są profity finansowe – w postaci premii lub korzyści materialnych ze strony samych klientów.
hh
