W MultiBanku zmiany! I to jakie! Co prawda wiadomo było, że zmiana na stanowisku szefa banku przyniesie coś nowego, jednak nikt nie spodziewał się, że będzie to można tak szybko nazwać rewolucją. A dużo wskazuje, że tak się właśnie dzieje.Jarosław Mastalerz nie tylko postawił na sprzedaż i regiony. Zdaniem niektórych pracowników w centrali panuje w tym momencie sytuacja, która przypomina włożenie porządnego kija w mrowisko. A swoją drogą – od listopada, testowo, bezpłatne wszystkie bankomaty w Polsce dla klientów Aquariusa. Reaktywowana ma być również MultiRada – czyli rada klientów tego banku.
Nowy zarządzający przyszedł do banku z jasną misją. Multi ma obsługiwać za kilka lat milion klientów. Kto zna tę instytucję ten wie, że jest to duże, jeśli nie powiedzieć ogromne wyzwanie. Pesymiści stwierdzają, że przy obecnym podziale w BRE, to wręcz porwanie się z motyką na słońce. Z tego też względu Mastalerz wziął to zdanie na własne barki. Tak jak kiedyś Lachowski był odpowiedzialny za detal, ale doglądał cały czas mBanku, tak w tym momencie będzie w przypadku nowego wiceprezesa BRE i MultiBanku. Można więc powiedzieć jedno – od sukcesu MultiBanku zależy również pozycja Mastalerza w BRE. A patrząc na karierę obecnego prezesa tej instytucji, jest to bardzo perspektywiczne stanowisko. Jednak jak widać – również ryzykowne. Nie ma się co zatem dziwić, że Mastalerz przyszedł do MultiBanku i zaczął działać jak walec. To jego główny cel na najbliższe lata. Przy okazji nie może oczywiście spowolnić ekspansji mBanku – pamiętając, czyje jest to oczko w głowie…
Wiadomo jednak, że same chęci nie wystarczą i nawet Salomon z pustego nie naleje. Między innymi był to w jakimś sensie duży problem Piotra Kociołka. Pracownicy MultiBanku zarabiali w porównaniu z mBankiem mniej, bank wdrażał kolejne produkty znacznie później niż starszy brat, miał mniejsze pieniądze na promocję, rozwój, etc. Tłumaczono to słabszymi wynikami. Tyle, że jak w życiu – był to zaklęty krąg niemożności.
Naszym zdaniem spowodowany głównie podejściem samej góry BRE, która jakoś nie wierzyła w sukces MultiBanku. Jak bowiem tłumaczyć sytuację, z którą mamy do czynienia w tej chwili? Nagle znalazły się pieniądze na lepsze pensje w centrali i wynagrodzenie pracowników sprzedaży, etc. Tyle, że właśnie ta sytuacja budzi głębokie niezadowolenie w Łodzi. Nowe porządki, to nowi ludzie, często z Warszawy, ze znacznie, znacznie wyższymi pensjami, niż lokalna średnia na danych stanowiskach. Mastalerz z Cezarym Kocikiem działają bez sentymentów. Nowi pracownicy startują z czystym kontem, starzy muszą udowadniać, że są przydatni i jeszcze potrafią stworzyć coś nowego. Do tej pory przede wszystkim narzekano na biurokrację, na brak funduszy, ogólnie jak to się teraz mówi imposybilizm. Wiele osób wpisało się w ten system. Jego akceptacja doprowadziła jednak do tego, że MultiBank stanął w miejscu, podczas gdy konkurencja cały czas szła do przodu. Czy rewolucja Mastalerza coś zmieni?
W tym momencie stawia na zupełnie nowe osoby. Zatrudnia je, dając znacznie wyższe pensje. „Starzy” patrzą na to krzywym okiem, bo zabiera im się kompetencje, prosi o robienie czegoś zupełnie coś nowego, czym się dotychczas nie zajmowali, etc. Mastalerz działa jednak konsekwencje – każe chociażby pokazywać zmiany w produkcie, jakie były wdrożone w tym roku i jakie mają być wdrożone przez kilka następnych miesięcy. Efekt – można się domyślać jaki jest. Dlatego nie ma się co dziwić, że po tylu poprzednich zmianach w centrali, gdzie wielu już się jakoś dopasowało do sytuacji, obecne zmiany są swego rodzaju szokiem. Przyzwyczaić się do szaleńczego tempa nie jest łatwo.
Z naszych informacji wynika, że wielu pracowników szuka nowej pracy. Problem w tym, że w Łodzi w bankowości jej raczej nie znajdą. Warszawa stoi otworem, ale jeśli nie wyemigrowali za chlebem do tej pory, to trudno podejrzewać, że zrobią to teraz. Tyle, że Mastalerz każe wszystkim „starym” udowadniać swoje kompetencje i na nowo rozbudzać kreatywność. Zmiana o 180 stopni. Mastalerz, naszym zdaniem mając świadomość, że jego przyszłość w BRE wiąże się z tym, co się dzieje w MultiBanku, zapewnił sobie wyższe finanse, kompetencje, w tym możliwość samodzielnego doboru pracowników i działa bez skrupułów i sentymentów.
Najwidoczniej jego zdaniem – kto odejdzie po takiej ścieżce zdrowia, ten się po prostu nie nadaje do jego nowej koncepcji banku. Kto zostanie może liczyć na profity. Trzeba przyznać, że sposób to bardzo ryzykowny, ale jeśli chce się stworzyć zupełnie nowy bank, totrzeba „zaorać” to co zastał, żeby móc iść dalej do przodu. Pytanie, czy mu się uda. W końcu to bank z okrzepłą już kulturą. Z drugiej jednak strony MultiBank był kiedyś jedną z najbardziej kreatywnych i aktywnych w branży instytucji. Gołym okiem widać, że to już przeszłość. Czy uda się na nowo wszczepić ducha zmian? Zobaczymy. Prawda jest taka, że naczelnymi hasłami współczesnego rynku stają się stwierdzenia „zmieniaj się lub giń” i „kto stoi w miejscu – ten się cofa”. Jak ulał druga część tych stwierdzeń pasuje według wielu osób do obecnego MultiBanku…
Na sam początek, żeby udowodnić, że jednak się da działać po nowemu, bank wprowadza na dwa miesiące dla klientów Aqariusa bezpłatne wypłaty ze wszystkich bankomatów w całej Polsce. Patrząc na tempo wdrożenia tej zmiany – to prędkość światła. Można się zresztą spodziewać, że prędzej czy później będą też darmowe bankomaty za granicą czy podpisana umowa z eCardem. W przypadku nowej promocji, która ma wejść w listopadzie, bank ma oszacować, jak ta zmiana wpłynie na koszty. Jeśli nie będą one duże, a przy okazji okaże się to znaczącą przewagą konkurencyjną, takie bankomaty zostaną na stałe. Patrząc na rynek – to ruch w dobrą stronę. Po pierwsze ma to już od jakiegoś czasu bliska konkurencja. Po drugie – to sposób na przyciągnięcie klientów – zarówno nowych, jak i obecnych. To w końcu jakaś wyraźna, a nie marketingowa wartość dodana do Aqariusa w porównaniu z „zwykłymi” kontami.
Kolejną zmianą, którą na „dzień dobry” chce wprowadzić nowy szef Multi, jest reaktywacja MultiRady – czyli rady klientów MultiBanku. Kiedyś była to rada klientów mBanku i MultiBanku. Potem ten ostatni wycofał się z pomysłu. W mBanku rada działa z powodzeniem dalej. Chociaż wydawałoby się, że to już oklepany pomysł i nic nie wnoszący do zarządzania, to jednak warto zauważyć, że MultiBank dawno odwrócił się od klientów. Zlikwidował nawet forum, bo zamiast wymiany zdań, było tylko jedno wielkie narzekanie na tę instytucję. I nie ma się co dziwić, bo klienci słali skarki, a pracownicy rozkładali ręce i stwierdzali – tego się nie da…
O ocenę nowych działań jeszcze trudno. Jest jednak bardzo istotny fakt, o którym warto pamiętać. Naszym zdaniem J. Mastalerz ma bardzo spójną wizję nowego MultiBanku. To zaskakujące, bo do tej pory nikt, w naszym mniemaniu również S. Lachowski, jej nie posiadał. Owszem na poziomie abstrakcji była ona całkiem rzeczowa i wyraźna. Jednak im schodziło się niżej, tym rzeczywistość bardziej skrzeczała. Na tle konkurencji bank dalej wyróżniał się i trzeba to uczciwie oddać. Duża w tym ostatnio zasługa Piotra Kociołka. Wiele zmian, które niedługo będą przynosiły wyniki, to przecież jego praca. Z drugiej jednak strony nie potrafił chyba wywalczyć sobie pozycji w relacjach z zarządem BRE. Ucierpiała na tym jego siła przebicia. Efekt był taki, że bank wyraźnie zatrzymał się w pół kroku. Teraz walka toczy się o to, czy pójdzie z impetem dalej, czy opadnie z sił i zostanie przegoniony przez żądną sukcesów konkurencję!
O tym jaki MultiBank był – wiele razy już pisaliśmy. Lista „grzechów” jest bardzo długa. Nowe produkty wprowadzano miesiącami. Brakowało ich promocji, brakowało zmian w ofercie. Efekty? Produkty stawały się mniej konkurencyjne, pracownicy odchodzili. Chociaż wyniki banku były i są dobre, to apetyt jest znacznie większy – zwłaszcza, kiedy porównuje się je z mBankiem.
Czego można się spodziewać w najbliższym czasie? Z naszych informacji wynika, że prawdopodobnie bank pozbędzie się częsci nierentownych produktów. Wiele z nich ulegnie radykalnym zmianom – przykład MultiMaxa pokazuje, że jak się chce, to jednak można (byle robić to szybciej). Bank postawi na kilka produktów, które mają być killerami w swojej kategorii. Jednym z nich jest chociażby kredyt mieszkaniowy. Mają pojawić się kolejne. Inne mają być konkurencyjne – to znaczy nie odbiegać od jakości i cen konkurencji. Bank dalej ma skupiać się na obsłudze bogatszej części społeczeństwa. Sukces ma mu zapewnić nowe podejście sprzedażowe – pracownicy mogą stać się mobilni (to duża zmiana, chociaż nie potwierdziliśmy jej na 100%) i mają skupić się na sprzedaży nowych produktów. Jeśli będzie to potrzebne, ulec może nawet zmiana nazwy banku – w końcu dla zwykłego klienta MultiBank, Millennium, mBank – to to samo. W dużym skrócie to tyle.
Sam pomysł na nowy MultiBank zdaje się trzymać kupy, a Mastalerz naszym zdaniem widzi czyhające rafy i mielizny. Czy jego wizja przerodzi się w coś realnego? Zobaczymy – w każdym bądź razie na kolejne zmiany tym razem nie będziemy czekać długo. Presja jest tak duża, że mamy wrażenie, że kto zostanie w tyle, ten będzie musiał odejść. Ryzykowne zagrane, ale sam Mastalerz podkreśla, że dla niego liczą się wyniki. Kto wpadł w schemat i rutynę albo się zmieni, albo będzie musiał zmienić bank. I na koniec. Albo jego misja się powiedzie, albo naszym zdaniem MultiBank… zostanie sprzedany.
Jak zatem widać gra toczy się o wysoką stawkę. Na jednej szali osobisty sukces Mastalerza i BRE Banku, na drugiej swego rodzaju „policzek” dla Lachowskiego jako managera. Nie będzie zatem lekko! Z drugiej strony – jeśli się uda, to jakość polskiej bankowości pójdzie znacząco w górę, bo też i konkurencja będzie musiała skopiować część rozwiązań. Jak się to wszystko skończy – czas pokaże.