„- Samo zatrzymanie nie oznacza, że automatycznie taka osoba przestaje być prezesem spółki. Wszystko zależy tu od organu, który jest właściwy, aby odwołać członka zarządu” – mówi Bartosz Krużewski, partner w kancelarii Clifford Chance. „- Do czasu skazania obowiązuje instytucja domniemania niewinności” – przypomina.
„Tomasz Brzeziński, rzecznik PZU, przypomina, że Jaromir Netzel jest nadal prezesem PZU i zapewnia, że spółka działa normalnie. Jednak jego brak oznacza, że największą spółką ubezpieczeniową w Polsce i jedną z większych w naszym regionie kieruje teraz jedna osoba: Beata Kozłowska-Chyła. Jest ona członkiem zarządu PZU dopiero od początku lipca tego roku.” – informuje dziennik.
„Gazeta Prawna” pisze, że jeśli nieobecność prezesa w spółce będzie się przedłużała, może jej grozić paraliż decyzyjny. „Statut przewiduje, że uchwały zarządu zapadają bezwzględną większością głosów, a w przypadku równości głosów rozstrzyga głos prezesa zarządu. Jeśli PZU będzie miało jednego członka zarządu, nie będzie miał kto podejmować uchwał, a jego rola ograniczy się tylko do reprezentacji spółki. Ale z tym też może być problem, bo zgodnie ze statutem do składania oświadczeń woli i podpisywania w imieniu spółki uprawnieni są dwaj członkowie zarządu działający łącznie lub członek zarządu działający łącznie z prokurentem. Tymczasem w PZU nie ma prokurenta. Do tego statut przewiduje, że spółka składa się z prezesa, wiceprezesa i członka zarządu. Z kolei, zgodnie z ustawą o działalności ubezpieczeniowej, towarzystwo musi mieć przynajmniej dwóch członków zarządu w tym prezesa.” – czytamy.
Szef PZU Jaromir Neztel został wczoraj zatrzymany w sprawie utrudniania śledztwa dotyczącego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Akcja zakończyła się zatrzymaniem i aresztowaniem dwóch osób oraz dymisją Andrzeja Leppera ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
Więcej na temat w „Gazecie Prawnej”.