„Do banków projekt trafił w grudniu 2008 r. 37 stron. W lutym banki odesłały dokument wraz z uwagami. 50 stron. Korespondencja na jakiś czas zamarła. W sierpniu komisja odesłała swoje uwagi. Obecnie Związek Banków Polskich (ZBP) kończy prace nad odpowiedzią. Będzie gotowa w tym tygodniu. W zasadzie już jest, bo do dogrania jest tylko jeden szczegół, za to bardzo ważny. – Chodzi o wspólne stanowisko w sprawie DTI, czyli wskaźnika zobowiązań do dochodów kredytobiorcy -mówi Joanna Tylińska, doradca prezesa ZBP.”, czytamy w „PB”.
„Projekt rekomendacji zakłada, że zobowiązanie nie może przekroczyć 50 proc. dochodów. Przy czym nie chodzi tylko o dług z tytułu zaciągniętego kredytu, lecz również inne zobowiązania. Rekomendacja wymienia alimenty, ale banki rozumieją zalecenia nadzorcy literalnie, że chodzi też o rachunki za media, komórkę, czynsz itp. Pytanie, jak sprawdzić wielkość zobowiązań klienta. – Sugerujemy, żeby nie wyznaczać DTI dla całego rynku, lecz by poszczególne banki ustalały poprzeczkę dla swoich kredytobiorców – mówi Joanna Tylińska”, czytamy dalej.
„Stabilność rynku Spór o poziom DTI jest jedną z wielu rozbieżności między branżą a nadzorcą. Pozostałe mieszczą się na 40 stronach.” – pisze gazeta.
W ostatnich latach KNF wprowadziła już dwie rekomendacje, które regulują kwestie udzielania kredytów hipotecznych. Rekomendacja S (2006 r.) określa listę dobrych praktyk dla banków przy sprzedaży kredytów hipotecznych. Zakłada m.in., że banki nie tylko muszą proponować kredyty w złotówkach, ale również obliczać zdolność kredytową jak dla kredytu złotowego, mimo iż jest on brany w walucie obcej. Rekomendacja SII (2008 r.) m.in. umożliwiła klientom spłatę rat kredytów walutowych bezpośrednio w walucie.
Więcej w artykule „Rekomendacja T tonie w uwagach” autorstwa Eugeniusza Twaroga.
Źródło: Puls Biznesu, Wikipedia
WB