Na dziś podobnie zresztą, jak na dalszą część tego tygodnia, nie jest zaplanowana publikacja żadnych istotnych danych z Polski. Inwestorzy oczekują na jutrzejszą aukcję obligacji 2-letnich (OK0709) o wartości 1 miliarda złotych, a także cały czas z uwagą śledzą doniesienia ze światowych rynków. Nieco napięta sytuacja na krajowej scenie politycznej (sprawa ewentualnej dymisji Romana Giertycha – ostatnie doniesienia wskazują na to, że jednak nie podał się – oraz nie ma co ukrywać spory konflikt na linii Lepper – Gilowska i Woźniak) jak na razie nie wywołują większej reakcji na graczach operujących na naszym rynku. Bez większego echa przeszła także dzisiejsza wypowiedź członkini RPP, dla Gazet Prawnej. Halina Wasilewska-Trenkner, znana ze swego jastrzębiego nastawienia, podkreśliła, że wstrzymywanie się z podwyżką stóp procentowych w Polsce do II półrocza 2007 może być spóźnione.
Rynek międzynarodowy:
Pierwsza część wtorkowej sesji przyniosła wyraźnie odwrócenie panujących w ostatnim okresie tendencji. Po kilku dniach bardzo silnej wyprzedaży na światowych rynkach akcji i związanego z tym faktem znacznego wzmocnienia jena, inwestorzy przystąpili do ponownego odkupywania mocno przecenionych walorów spółek (wzrosły indeksy w Azji, do góry idą obecnie wskaźniki w Europie, a kontrakty w tej chwili wskazują na otwarcie na plusie rynków za oceanem), a notowania japońskiej waluty poszły w dół. Sytuacja zdaje się więc wreszcie wracać do normy.
Można odnieść wrażenie, że duża część globalnych inwestorów zrozumiała w końcu, że na przestrzeni ostatnich siedmiu dni pod względem fundamentalnym nic się nie zmieniło. Korekta na rynkach akcji (choć chyba nie tak gwałtowna) była przecież oczekiwana już od dawna, a to, że została wywołana: zeszłotygodniową wypowiedzią byłego szefa Fed, który straszył recesją w Stanach Zjednoczonych oraz wzrostem obaw inwestorów o zakończenie możliwości gry na „carry trading”, pozostaje tak naprawdę sprawą wtórną.
Oczywiście, pytanie o stan amerykańskiej gospodarki, jest cały czas otwarte, ale w obecnej chwili wcale nie jest tak, że wszystko wskazuje na jej możliwe wejście za kilka miesięcy w fazę spadków. Jedne z publikowanych ostatnio danych makro są bowiem gorsze od prognoz (choćby te wczorajsze o indeksie ISM dla sektora usług za luty), ale też spora ich część jest zaskakująco dobra.
Z drugiej strony trudno jest się doszukiwać jakikolwiek powodów, dla których inwestorzy mieliby na stałe przestać pożyczać środki finansowe w jenie i przeznaczać je na zakup aktywów o znacznym potencje wzrostu wartości, a w tym przede wszystkim akcji. Stopa procentowa w Japonii, po ostatniej podwyżce wynosi jedynie 0,5 proc. i nawet jeśli zostałaby podniesiona o kolejne 25 pkt bazowych, to i tak proces zadłużania się w tej walucie będzie przecież opłacalny.