Rynek akcji zaczął czwartek mocnym akcentem. Nieznacznie szkodziły mu słabsze od prognoz wyniki BZ WBK, ale bardzo pomagał doskonały raport kwartalny PKN Orlen. Środowy wzrost cen ropy w połączeniu z tym raportem doprowadziły do eksplozji kursu PKN, co pociągnęło za sobą inne spółki sektora. Dziwiło zachowanie KGHM – kurs lekko rósł i to mimo publikowanych klika dnia temu słabych wyników kwartalnych i środowej przeceny miedzi. To kolejny raz sygnalizowało, jaki kapitał zaatakował nasz rynek. Jednak w końcu logika przeważyła i cena akcji KGHM zaczęła spadać.
Od południa na rynku zapanował marazm, ale był on widoczny na poziomie indeksu, który kreślił linię prostą. Obroty były jednak olbrzymie. Na tej wysokości tak duże obroty są często zapowiedzią korekty. Bardzo dziwny i sztuczny był fixing, na którym WIG20 stracił ponad 20 punktów.
Właśnie przez takie zakończenie i duży obrót rynek będzie dzisiaj oczekiwał korekty. Spadki indeksów w USA i zapewne w Eurolandzie też powinny sprzyjać dzisiaj niedźwiedziom na WGPW. Nie powinno jednak stać się nic dramatycznego, bo cena ropy zaczyna zwyżkować, a miedź trochę odbiła. To może dzisiaj naszemu sektorowi surowcowemu pomagać i łagodzić ewentualną korektę. Problematyczne może być jednak zachowanie kursu PKN po rezygnacji szefa rady nadzorczej i zapowiedzi dymisji prezesa zarządu Igora Chalupca. Trzeba pamiętać, że obowiązuje sygnał kupna i dopóki indeks WIG20 nie wróci pod poziom 3.200 pkt. to zagrożenia większą korekta nie ma.
Chiny osłabiają dolara
W czwartek giełdy europejskie zachowywały się niezwykle wstrzemięźliwie. Indeks rosły nieznacznie, mimo że czekano na wzrosty indeksów w USA wywołane raportem kwartalnym Cisco i Priceline. Najwyraźniej obawiano się o dalszy ciąg reakcji na wybory, bo przecież przejęcie nie tylko Izby Reprezentantów, ale i Senatu zmieniało sytuację. Być może dlatego też rósł kurs EUR/USD po raz trzeci testując opór na poziomie 1,28 USD. Decyzja Banku Anglii, który podwyższył stopy procentowe z 4,75 na 5 procent nie miała wpływu na zachowanie rynków, bo była już wcześniej zdyskontowana.
W USA nadal w czwartek reagowano na wyniki wyborów do Kongresu oraz na dane makroekonomiczne. Dużo zamieszania zrobiła też wypowiedź szefa chińskiego banku centralnego. Popatrzmy jednak wpierw na raporty makro. Były one niejednoznaczne. Dane o tygodniowej zmianie na rynku pracy pokazały, że ilość noworejestrowanych bezrobotnych wzrosła mniej niż oczekiwano. Bilans handlu zagranicznego USA był niższy od prognoz, a ceny importu spadły bardziej niż oczekiwano. To wszystko były pozytywy dla akcji i dolara, ale humory popsuł raport Uniwersytetu Michigan. Okazało się, że w pierwszej części miesiąca nastroje konsumentów nadal się pogarszają. Nie pomaga tańsza benzyna, rosnące indeksy i zbliżające się święta. Zazwyczaj rynki nie reagują na ten raport, ale tym razem był to wygodny pretekst, żeby zacząć sprzedawać dolara i akcje.
Zapewne osłabienie dolara nie byłoby znaczące, gdyby nie wypowiedź Zhou Xiaochuan, szefa Ludowego Bank Chin (LBCh). Oświadczył on, że Chiny mają jasno sprecyzowany plan dywersyfikacji swoich rezerw walutowych. Obecnie rezerwy Chin są bliskie 1000 mld USD, więc takie oświadczenie było naprawdę bardzo ważne. Taka dywersyfikacja zapewne nie zakłada zamiany części rezerw na inne waluty, ale lokowanie nowych nadwyżek w inne aktywa. Chodzi o waluty, ale nie tylko, bo szef LBCh zapowiedział, że jako rezerw będzie używał nie tylko walut, ale również ropy i złota.
Oczywiste było, że po takiej zapowiedzi dolar straci, a ropa i złoto podrożeją. Z rozpędu podrożała również miedź reagując na osłabienie dolara. Reakcja nie była jednak wcale tak silna jak można było tego oczekiwać. Na przykład ceny obligacji praktycznie się nie zmieniły, a powinny mocno spaść (rentowność powinna wzrosnąć), bo przecież Chińczycy są bardzo poważnymi kupcami na tym rynku. Najwyraźniej inwestorzy zakładają, że Chiny będą bardzo ostrożnie dywersyfikowały swoje rezerwy robiąc wszystko, żeby nie zaszkodzić krajowi, który kupuje blisko 40 procent jego eksportu.
Rynkom akcji nie pomogły bardzo dobre wyniki kwartalne Cisco. Owszem, jego kurs rósł pomagając indeksowi NASDAQ, ale to było za mało, żeby powstrzymać korektę. Niespecjalnie ma sens dopatrywanie się powodów spadku indeksów, bo rynek już od dawna powinien się przynajmniej skorygować. Jeśli już musimy na coś wskazać to można próbować obarczyć winą sektor farmaceutyczny, który tracił, bo ma ucierpieć z powodu dojścia Demokratów do władzy. Podobno szkodził też wzrost ceny ropy. Tak naprawdę to rynek po prostu dojrzał do korekty. Pytanie tylko, czy będzie to początek większej, powyborczej korekty, czy coś bardziej poważnego.
Piątek, jeśli spojrzy się na ten dzień przez pryzmat kalendarium, powinien być bardzo spokojny. Nie ma publikacji danych makroekonomicznych, ani raportów ważnych dla rynków spółek. Wyjątkiem jest raport kwartalny Allianz, który może wpłynąć na zachowanie giełdy niemieckiej. Po południu, podczas panelu dyskusyjnego, spotkają się Ben Bernanke, szef Fed i Jean-Claude Trichet, szef ECB. Ich wypowiedzi zawsze są pilnie obserwowane i mogą w nieoczekiwany sposób wpłynąć na zachowanie rynków.