Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, z oferty Banku BPH znikną kolejne karty partnerskie . Tym razem to aż cztery plastiki.Bank wycofuje Kartę Alpejską, Zamek Królewski w Warszawie, Teatr Stary w Krakowie i co ciekawe – Akademię Ekonomiczną w Poznaniu. Jak tak dalej pójdzie, to poza „cywilnymi” kartami, pozostanie jeszcze tylko Premium Club, a i to nie wiadomo, bo Pekao współpracuje z Shellem.
Zamykanie kart co-brandowych może świadczyć o dwóch rzeczach. Po pierwsze są one niedochodowe dla banku. Według naszych informacji, BPH wydał je w śladowych ilościach. Z drugiej strony skoro już są, to można byłoby poczekać na nowego właściciela, skoro samo Pekao SA nie chce ich przejąć. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że jest to raczej działanie celowe. Bo na przykład ze względów „strategicznych” nie słychać, żeby miała zniknąć karta wydawana z American Chamber of Commerce czy Karta Maltańska (sprzedaż równie symboliczna). Chociaż może się mylimy i takie karty są drogie w utrzymaniu – w sumie szkolenia, utrzymywanie w systemie, itp.
Jednym słowem karty partnerskie BPH okazały się (w większości) niewypałem – bo przecież gdyby było inaczej, to nikt by ich raczej nie likwidował (?). Dlaczego z tymi kartami nie wyszło? Trudno powiedzieć, chociaż faktem jest, że ekipa, która je tworzyła, odeszła niedługo po informacji o fuzji. Z drugiej strony likwidowane plastiki miały raczej charakter prestiżowy i nie można było liczyć na jakąś wielką sprzedaż. Po części chodziło o publicity. Polska to nie USA i tylko najbiedniejsi i desperaci zaciągają na stałe kredyt na karcie (patrząc na statystyki Lukas Banku czy PKO BP można powiedzieć, że tych niewyedukowanych desperatów jest całkiem sporo). Jak pokazują wszystkie dane, odstajemy również pod względem liczby płatności bezgotówkowych – a to wpływa na poziom dochodów partnerów.
Najważniejsze w tym przypadku jest jednak inne pytanie – co z kartami partnerskimi innych banków? Chyba można przyjąć, że część z nich to nieudane projekty, a zatem pieniądze wyrzucone w błoto. Można oczywiście pokazać kilka bardzo dobrych projektów, ale do standardu UK czy USA nam jeszcze daleko. Co najlepsze – w większości przypadków od razu można powiedzieć, że dana karta nie ma szans na komercyjny sukces. Można odnieść wrażenie, że to normalna strategia banku – chociaż z góry wiadomo, że dużo się nie sprzeda, to jednak darmowa, lub półdarmowa reklama jest na tyle istotnym profitem, że takie karty robi się z każdym, kogo da się do tego namówić…