Polski rynek bankowy można uznać wstępnie za podzielony. Po sprzedaży Dominet Banku, jedyną większą instytucją do sprzedania będzie „mini-BHP”. Zawsze można też liczyć na sprzedaż którejś z licznie pojawiających się ostatnio firm pośrednictwa finansowego. To jednak nie zmieni już bankowego krajobrazu, a z całą pewnością nie w najbliższych kilku latach. Wszystko zależy bowiem od transakcji poza granicami naszego kraju. Rozwijać się organicznie mogą jedynie banki niszowe. Wyjątkiem jest tutaj HSBC, ale tutaj wiadomo – są pieniądze i perspektywy na kupno placówek po BPHu. W każdym razie jeśli będą teraz zmiany, to w stylu fuzji Pekao SA i BPH.
Biorąc pod uwagę obecną sytuację, oczy wszystkich europejskich bankowców skierowane są teraz na Ukrainę. Coraz więcej wskazuje, że ten kraj traktowany jest jako mityczne El Dorado. I nie ma się co dziwić. Kraj większy od Polski i co najważniejsze – chłonie inwestycje w sektor bankowy jak gąbka. I do tego ma zapewniać godziwe zyski. Dlatego wiele banków przepłaca, kupując często jak to się mówi, kota w worku. Inne z kolei chcą rozwijać się organicznie. Są też tam „nasi” – PKO BP i Pekao SA. W każdym bądź razie, o Ukrainie będzie jeszcze nie raz głośno.
Za przykład zainteresowania bankowców tym rynkiem mogą świadczyć nazwiska osób i nazwy reprezentowanych przez nich instytucji na tamtejszych konferencjach. Przykładem może być prawdziwy gigant – Ukraińskie Forum Bankowe. Jeśli brać pojawiające się tam nazwy banków za prognozę zainteresowania tym rynkiem – to są tam wszyscy wielcy. Wśród prelegentów dostrzegliśmy też Polaków i polskie instytucje – prezesa Bieleckiego z Pekao SA, Pawła Sameckiego z NBP, Roberta Rajewskiego z ZEB/, czy Sławomira Grochulskiego z Big Five X. Jak widać również firmy doradcze działają tam dość intensywnie. I nie ma się co dziwić, bo również w ich wypadku – kto pierwszy ten lepszy – zwłaszcza, że można czerpać garściami z doświadczeń innych krajów Europy Centralnej i Wschodniej. Trzeba jednak pamiętać, że Ukraina to wciąż tylko obietnica dużych zysków. Dokładnie tak jak kiedyś Polska. Różnica jest jednak jakościowa z naszego punktu widzenia. To Polacy są teraz managerami, budującymi biznes od podstaw. Mają mniejsza barierę językową i kulturową. To ich niewątpliwy atut. Czy go wykorzystają, to się dopiero okaże.
Miejmy nadzieję, że tak i zarówno PKO BP jak i Pekao SA odegrają na tym rynku dużą rolę. Z drugiej strony przykład ukraińskiej spółki PZU pokazuje, że gigant w Polsce, może być nieporadnym liliputem na innym rynku. Wszystko dlatego, że nie dostał nic w spadku i musi radzić sobie sam… Oby w tym przypadku tak nie było – zwłaszcza, że np. taki BRE Bank, który ma duże doświadczenie w rozwoju bankowości detalicznej od podstaw, woli rozwijać się w Czechach czy na Słowacji, a Ukrainę zostawił swojemu głównemu akcjonariuszowi. Przypadek?