Październik upłynął pod znakiem dyskontowania przez inwestorów spodziewanej decyzji Fed o kontynuowaniu ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Jak więc można było oczekiwać, był to miesiąc dosyć dobry dla większości rynków akcji. Posiadacze jednostek funduszy akcyjnych inwestujących za granicą nie mieli w związku z tym znaczących powodów do narzekań.
W grupie rynków rozwiniętych najbardziej drożały fundusze akcji europejskich przedsiębiorstw. Wysokie, w skali ubiegłego miesiąca, stopy zwrotu zanotowały nie tylko główne indeksy giełd krajów kojarzonych ze zdrową sytuacją fiskalną, takich jak Norwegia i Niemcy.
Wysokie zyski mieli także posiadacze akcji spółek notowanych na giełdach w Grecji i Portugalii, czyli w krajach uznawanych jeszcze niedawno za potencjalnych bankrutów. Jest dosyć zastanawiające, czemu w perspektywie kontynuacji deprecjacji dolara i wciąż jeszcze możliwej eskalacji kryzysu zadłużeniowego, inwestorzy kupowali właśnie papiery z tego regionu. Być może uważali, że spodziewane osłabienie dolara wobec euro mimo wszystko nie powinno zbyt negatywnie wpłynąć na europejską gospodarkę. W przeciwieństwie do rekordowo mocnego jena, para EURUSD znajdowała się już w przeszłości na znacznie wyższych, niż dzisiejsze, poziomach.
Gospodarka strefy euro cechuje się też relatywnie dużym udziałem popytu wewnętrznego, co może złagodzić ewentualne negatywne skutki zmniejszenia jej globalnej konkurencyjności. Na wciąż relatywnie dobrą kondycję gospodarki tego regionu ciągle wskazują odczyty wskaźników PMI. W końcu, giełdy rozwiniętych krajów europejskich należą do rynków o dużej płynności i dużo łatwiej uciec tam z kapitałem przed perspektywą „dołującego” dolara. Mimo wszystko europejskie giełdy, zwłaszcza w krajach zaliczanych do grupy developed markets, trudno jeszcze uznać za atrakcyjne miejsce do inwestowania.
Spodziewana kolejna tura „dodrukowania” dolarów musiała oczywiście wpłynąć pozytywnie na rynki wschodzące. W tej grupie przodowały fundusze inwestujące w Turcji, Europie i w Chinach. Globalny kapitał już od dłuższego czasu płynie w kierunku emerging markets. Ożywienie gospodarcze w tych krajach jest zdecydowanie bardziej dynamiczne niż w zdecydowanej większości krajów o rozwiniętej gospodarce. Z uwagi na relatywnie dobrą sytuację fiskalną rynków wschodzących, zmienia się też ich tradycyjne postrzeganie jako krajów o bardzo wysokim ryzyku inwestycyjnym. Jak na razie nie zanosi się aby ten trend uległ zmianie. Wielu analityków wskazuje, że indeksy giełdowe w tych regionach będą kontynuowały dynamiczne wzrosty także w przyszłym roku. Jedyne co może niepokoić to właśnie ten konsensus poglądów.
Wśród generalnie dodatnich stóp zwrotu z funduszy akcyjnych inwestujących za granicą były jednak wyjątki. Najgorzej miniony miesiąc wspominać mogą inwestorzy obstawiający firmy notowane na giełdzie w Tokio. Notowania jena wobec dolara, które w październiku biły rekordy aprecjacji japońskiej waluty, nie sprzyjają opartej na eksporcie gospodarce Kraju Kwitnącej Wiśni. Opublikowany pod koniec października indeks PMI dla przemysłu tego kraju już drugi miesiąc z rzędu zanotował poziom niższy od 50 punktów, co oznacza spadek aktywności w tym sektorze. Spodziewany spadek zysków japońskich przedsiębiorstw dyskontują więc giełdowi gracze – indeks Nikkei 225 spadł w okresie minionego miesiąca o 3,7% – najwięcej spośród głównych indeksów giełdowych rozwiniętych gospodarek. Mocny jen był jednak, z punktu widzenia polskich inwestorów, czynnikiem łagodzącym spadki cen akcji. Waluta ta jako jedna z nielicznych umocniła się w październiku do złotego i żaden z analizowanych funduszy japońskich akcji nie zanotował straty większej niż wyniósł spadek głównego indeksu tokijskiej giełdy.
W grupie rynków rozwiniętych, ujemne (lub bliskie zeru) stopy zwrotu wyrażone w polskiej walucie zanotowały jeszcze fundusze akcji amerykańskich. W tym przypadku notowania walut, czyli pary USDPLN, działały na niekorzyść krajowych inwestorów. Co prawda indeks S&P 500 w skali miesiąca wzrósł o 3,4%, jednak złoty zanotował 2,4% aprecjację wobec dolara, co niekorzystnie wpłynęło na przeliczone na krajową walutę wyniki. W grupie rynków wschodzących najsłabiej zachowywały się fundusze akcji indyjskich. Indeks Sensex znalazł się w połowie października w pobliżu rekordowych notowań sprzed globalnego kryzysu finansowego, jednak do końca miesiąca akcje już spadały, a cały miesiąc zamknął się wynikiem nieznacznie większym od zera. Z dzisiejszej perspektywy widać już jednak, że był to tylko przystanek w silnym trendzie wzrostowym. Sensex 30 w ostatni piątek ustanowił rekord wszechczasów.
Źródło: Expander